9.01.2017

Moje poszukiwania idealnej sukni ślubnej :)

Moja wymarzona suknia: 

Nie mogę inaczej zacząć tej notki, jak od opisania mojego wymarzonego modelu, takiego o którym śni się nocami, marzy będąc mały dzieckiem i widzi w myślach planując ślub z księciem z bajki :) Princeska koniecznie z tiulowym dołem, śnieżnobiała, a na gorsecie musiała mieć srebrne kryształki... no cóż delikatna klasyka mnie nie kręci :) Podobały mi się suknie gorsetowe, ale niestety od kilku lat miałam problem i straszny kompleks jeśli chodzi o plecy (trądzik). Bardzo się ucieszyłam gdy w modę zaczęły wchodzić tiulowe koszulki które zakłada się pod suknie, wtedy do marzeń dołączyła i ta część garderoby :)

Poszukiwania: 


Pierwszy raz miałam na sobie jakąkolwiek suknię ślubną dnia 10.03.2014r. - co prawda byliśmy już zaręczeni ale o ślubie jak to się mówi nawet ptaszki nie śpiewały :) Wybrałyśmy się z koleżanką do salonu sukien ślubnych w Tarnowie, tak ot poprzymierzać, popytać jak to wszystko działa. Po wizycie w tym salonie delikatnie się załamałam, dlaczego? Z perspektywy czasu wiem, że pracująca tam pani była nieprofesjonalna, w salonie był bardzo mały wybór i po prostu to co mi zaproponowała kompletnie do mnie nie pasowało. W skrócie w jeden sukni wyglądałam na 100 kilogramową przytłoczoną łąbędzice (patrz zdjęcie), a 2 postarzyła mnie o jakieś 15 lat i była kompletnie nie w moim guście ;') Pierwsza suknia dlatego tak 'zadziałała' ponieważ była odcinana tuż pod biustem, idealna np dla panien młodych w ciąży! Teraz o tym wiem, ale wcześniej byłam pewna że moje marzenia o sukni ślubnej z tiulem legły w gruzach.

paczajcie i podziwiajcie... miałam nie dodawać ale na insta ciągle to wisi więc co mi tam :)


Minął niecały rok, przekopałam cały internet i doszłam do wniosku: albo kupię suknię używaną, albo wypożyczę. Stwierdziłam, że na prawdę nie widzę sensu w kupowaniu sukni za 2500-3000zł, mogę wydać na to połowę mniej a za drugą połowę ubrać pana młodego. Jak każda kobieta chciałam mieć suknię na własność stąd pomysł kupna używanej, która zostałaby ze mną na zawsze, ale pomyślałam że jeśli nie znajdę ideału wolę wybrać opcję z wypożyczeniem. Z polecenia kuzynki odwiedziłam salon w którym mieliby uszyć dla mnie suknię idealną a później mogłabym ją zwrócić do sklepu. Jak W. był w Polsce wybraliśmy się tam na przymiarkę i tu mimo mojej niebanalnej miny mogę wrzucić wam fotkę. To już było 'coś' nie do końca ideał ale blisko. Koszt takiego uszycia i wypożyczenia to 1500-1700zł.. Po wizycie w tym salonie byłam bardzo pocieszona, wiedziałam, że mam koło ratunkowe, jeśli nie znajdę czegoś innego wystarczyło, że 4 miesiące przed ślubem pójdę i zamówię tam suknie - szyta na zamówienie więc mogłam zmienić dosłownie wszystko :) Co do wyglądu sukni, utwierdziłam się w przekonaniu że dekolt musi być w serduszko, a dół bez problemu może być tiulowy (po wizycie w Tarnowie byłam pewna że muszę zrezygnować z moich marzeń bo wyglądałam koszmarnie!)



Jakiś miesiąc po wizycie w tamtym salonie wybrałyśmy sie z dziewczynami do Rzeszowa, salon był ogromny, a panie które tam obsługiwały mega miłe pomocne i przede wszystkim profesjonalne ! :) Niestety był to jeden z salonów w których nie można robić zdjęć :( Oczywiście była to kolejna wizyta w celu zwiadowczym, żadna z nas nie miała zamiaru kupować tam sukni - ceny ok 2500-3000zł, a za wypożyczenie niewiele mniej. Pamiętam jednak, że po tej wizycie podjęłam dwie bardzo ważne decyzje. Po 1 żadna koszulka tiulowa, żadna suknia z zabudowaną górą nie wchodziły w grę, tego typu rzeczy poszerzały mi ramiona, przyciągały do nich wzrok, bardzo źle się z tym czułam.  Na szczęście z kompleksów i trądziku się wyleczyłam więc mogłam sobie pozwolić na suknię bez ramiączek.  Drugi punkcik to suknia ślubna princeska ale z prostą linią bioder, bez 'bufek' które ma suknia na zdjęciu powyżej. W tych prostych zwyczajnie wygląda się szczuplej :)


Po powrocie mojego W. do Polski pojechaliśmy do kilku salonów w Dębicy, był to ostatni dzwonek jeśli chciałabym kupić suknię nową (prawie we wszystkich salonach okres oczekiwania to pół roku). Poprzymierzałam, przyszły mąż poparł moją wizję którą opisałam wyżej. Okazało się że ceny są podobne do tych z Rzeszowa i podobnie jak tam za wypożyczenie płaci się niewiele mniej jak za kupno nowej sukni (kilkaset złotych mniej),oprócz wspomnianego wcześniej salonu, tam ceny za wypożyczenie wydawały się bardziej racjonalne niż w pozostałych... W maju podjęłam ostateczną decyzję do lipca mam czas na kupno używanej sukni, a jeśli takiej nie znajdę pójdę do pani z salonu i szyjemy coś na wzór tej ze zdjęcia. Na szczęście bardzo szybko znalazłam moją wymarzoną suknię ślubną z odzysku.. ale o tym następnym razem... uchylę tylko rąbka tajemnicy...

miłego dnia :*



PS. Tak, mój mąż widział mnie w sukni przed ślubem, powiem więcej widział mnie w nie jednej sukni przed ślubem, ba ! powiem jeszcze wiecej, mój mąż ubierał mnie do ślubu :)  Ale o tym innym razem w notce o tradycjach, przesądach i zabobonach :))
_____________________________________________________________________________



Zapraszam na:
snapa: czekoladka93
Instagram - KLIK
Fanpage paznokciowy - KLIK
Fanpage mojego sklepu - KLIK
Do mojego sklepu z artykułami do stylizacji paznokci - KLIK
Kanał na YouTube - KLIK

1 komentarz:

  1. Ślub to chyba marzenie każdej kobiety. Także i moje. Jednak jeszcze trochę poczekam. Suknia piękna!

    http://szmaratka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń